Greta przebudziła się, a w koło
panowała ciemność. Starała się sobie przypomnieć poprzedni wieczór. Zaślubiny
stanęły przed jej oczami, potem ucieczka, koń stojący dęba i tępy ból. Rzuciła
się na łóżku, bo bolało ją samo wspomnienie strachu.
– Ciii, spokojnie, śpij
najdroższa. Odpoczywaj – wyszeptał przy jej uchu znajomy głos.
– Ivan, to ty? – zapytała niewyraźnie.
Nadal opadała ze zmęczenia.
– Ja, piękna. – Te słowa, które
powinny ją uspokoić paradoksalnie doprowadziły do jeszcze większego lęku.
Kobieta usiłowała wstać,
podeprzeć się na łokciach, ale małżonek skutecznie ją powstrzymał dociskając
jej ramiona do łóżka.