Greta przebudziła się, a w koło
panowała ciemność. Starała się sobie przypomnieć poprzedni wieczór. Zaślubiny
stanęły przed jej oczami, potem ucieczka, koń stojący dęba i tępy ból. Rzuciła
się na łóżku, bo bolało ją samo wspomnienie strachu.
– Ciii, spokojnie, śpij
najdroższa. Odpoczywaj – wyszeptał przy jej uchu znajomy głos.
– Ivan, to ty? – zapytała niewyraźnie.
Nadal opadała ze zmęczenia.
– Ja, piękna. – Te słowa, które
powinny ją uspokoić paradoksalnie doprowadziły do jeszcze większego lęku.
Kobieta usiłowała wstać,
podeprzeć się na łokciach, ale małżonek skutecznie ją powstrzymał dociskając
jej ramiona do łóżka.
– Śpij i odpoczywaj – warknął
przez zęby. Nie śmiała zaprotestować. Nie widziała jego twarzy, bo było ciemno,
ale domyślała się, że wyrażała prawdziwą wściekłość. Iwan dopiero wtedy zdał
sobie sprawę, że dał się wyprzedzić swoim nerwom, a w tym wyścigu miał prawo
zwyciężyć tylko spokój. – Nie chcę byś się przemęczała. Chcę byś byłą zdrowa.
Proszę byś to zrozumiała, pani i nie sprawiała kłopotów ani mnie, ani medykom.
Nie miała siły się z nim kłócić.
Usnęła. Przebudziła się gdy zaczynało świtać. Niewielkie okienko sprawiało, że
wpadało trochę światła do wnętrza. Ściany pokryte były drewnianymi belami, a
łóżko stanowczo za wąskie jak na dwie osoby. Ivan więc nie leżał przy Grecie, a
siedział w dużym, ale niewygodnym fotelu i spoglądał na swoją żonę.
– Czegoś ci trzeba, kochanie? –
zapytał, gdy tylko dostrzegł, że się przebudziła.
– Wody, bardzo chce mi się pić.
Niemal natychmiast znalazł się
przy niej, podtrzymał jej głowę i kubek przyłożył do jej ust.
– To herbata z miodem i cytryną
– wyjaśnił. – Jest jeszcze ciepła.
Zrobiła kilka skromnych łyczków
i wypuściła kubek ze swoich warg na znak, że już wystarczy. Ivan ponownie
zasiadł w fotelu, sam zrobił dwa porządne łyki z jej kubka, po czym odłożył go
na drewniany taboret.
– Dziękuje – wypowiedziała
Greta, bo tak wypadało.
– Nie musisz mi dziękować.
Jestem twoim mężem, to mój obowiązek by o ciebie dbać i ciebie chronić. Przysięgałem
ci, pani, przed samym Bogiem opiekę i zamierzam wywiązać się z danej obietnicy.
Jestem bardzo honorowy – wyjaśnił. Wypowiedziane słowa były ciepłe, ale ton
Ivana zamienił ową wypowiedź w bryłę lodu.
– Jesteś na mnie zły, mężu,
prawda? – zapytała Greta. Wciąż czuła jak boli ją noga, ramiona i plecy.
Mężczyzna wstał, podszedł do
okna, dzięki temu plecami był zwrócony do żony. Patrzył jak wioska budzi się do
życia, jak rolnik idzie siać zborze, jak ptaki ćwierkają i wiją gniazda, jak
dzieci bawią się w berka. Ten widok go uspokajał. Jeszcze nie tak dawno był
wolny jak ten cały świat, wiatr, woda i inne żywioły, ale teraz miał żonę, był
winien jej opiekę, a ojcu bycie godnym następcą. Przybierz surowość na twarz – mówił sobie, a kiedy w końcu osiągnął
cel odwrócił się do żony. Zrobił kilka kroków w jej kierunku, tak by stanąć u
niemal samych stóp.
– Zły, to nie odpowiednie
określenie, pani. Ja jestem zwyczajnie zawiedziony. Uchodziłaś w moich oczach
za rozsądną. Myliłem się.
– Prze…
– Nie przepraszaj, jeśli nie
czujesz się winna! – warknął nieco głośniej niż zamierzał. Greta poczuła jak w
jej brzuchu związuje się supeł, a nogi przybierają postać waty.
Nastała cisza, nieustająca i
nieustępliwa, a Ivan nadal miał taki sam wyraz twarzy, srogi i surowy zarazem.
Greta nigdy wcześniej go takiego nie widziała, nic więc dziwnego, że się bała.
Lęk nasilił się w momencie kiedy mężczyzna usiadł przy niej na łóżku. Chciałaby
uciec, ale już bardziej w kąt wbić się nie mogła, poza tym dokąd miałaby
uciekać?
– Ukarzesz mnie, prawda? –
zapytała nie kryjąc lęku. Jej głos się łamał jakby zaraz miała się rozpłakać.
– Spotka cię kara, za ten
występek, ale nie będzie ona wymierzona z mojej ręki – rzekł nieco łagodniej.
Żona spojrzała na niego z wielką niewiedzą. – Karę wymierzył ci los. Pozwól, że
opowiem ci pewną bajkę, ale nie będzie miała dobrego zakończenia. Cztery lata
temu, w biednej wiosce przyszło na świat źrebie. Jego matka szybko zmarła z wycieczenia,
więc od maleńkiego zaznał głodu. Nie było wystarczającej ilości siana by ogrzać
małą stodołę. Zaznał też więc ciasnoty i zimna. Następnie bólu i ciężkiej pracy
na polu, nawet w największe upały. W końcu pewna dziewczynka wbiła w niego
swoje orzechowe oczy i zapragnęła by przestał cierpieć. Jej ojciec długi czas
odwlekał ją od tego pomysłu, bo sądził, że z tego konia już nic nie będzie, że
może być skazany tylko na rzeź. Miał pociętą od bata skórę na grzbiecie tak
bardzo, że widać było mięso…
– Przestań – powiedziała Greta
wciągając powietrze. – Niedobrze mi – wyznała.
– Wysłuchasz tej bajki do końca,
moja pani. I to bez względu na to czy będziesz haftować na pościel czy trafisz
do miski. Proszę. – Mówiąc to podał jej blaszaną misę, taką jakiej używa się w
kuchni do wyrabiania ciasta czy mycia rąk.
Kobieta powstrzymała odruch
wymiotny, nie patrzyła już na męża, wbiła wzrok w ścianę. Jemu jednak było
mało, więc chwycił jej podbródek w swoje dwa palce, trzecim podparł i brutalnie
wskazał kierunek, w którym ma się patrzeć i była to jego twarz.
– Chcę mieć pewność, że słuchasz
– powiedział z wielkim zacięciem. Puścił jej brodę, a ona już nie śmiała
odwrócić wzroku. Przygotowała się na opowieść, ale najbardziej bała się finału.
– Dziewczynka dalej prosiła ojca, nie jadła, zrezygnowała nawet z przyjmowania
napojów. W końcu po dwóch dniach nie mógł patrzeć na jej buntownicze zagrania i
postanowił spełnić kaprys. Udał się w tym celu do gospodarza, właściciela
westchnień jego córy i wiesz co się okazało? Cena przebijała dziesięciokrotnie
wartość zwierzęcia. Czego jednak nie zrobi kochany tato dla córki, zapłacił.
Wezwał najlepszego medyka ze swojego dworu, by uleczył stworzenie. Po wielu
miesiącach rumak doszedł do siebie. Pięknie wyrósł, nabrał sił za sprawą dobrej
paszy. I kiedy jego życie mogło wreszcie być lepsze, pełne radości, bo zaznał
za młodu wiele bólu, to jakaś… jakaś nieodpowiedzialna kobieta go porwała i to
spod sali na której odbywało się przyjęcie weselne, jej własne. Teraz już
wiesz, dlaczego koń był taki płochliwy, Greto. Został zastrzelony przez
myśliwych, bo pędząc przed siebie chciał przeskoczyć przeszkodę z dużego pnia.
Nie dał rady, złamał nogę. Zanim go odnaleźli, minęło wiele godzin, wiesz jak
cierpiał? Wyobraź sobie jak zwijał się z bólu i jak niewyobrażalny to musiał
być ból, że tak rżał, skoro już wcześniej nawykł do bata. I ty, moja żono,
jesteś za to odpowiedzialna. Dodałaś do jego krótkiego życia jeszcze jednego cierpienia.
– Ivan, przestań, proszę –
wyszeptała, a łzy lały się strumieniami po jej policzkach. Nie była w stanie
patrzeć na męża, wzrok uciekał w dół na jej dłonie. Plotła palce, nie wiedziała
co ma z nimi zrobić, ani jak się zachować.
– Przestaje, ale to ty będziesz
zmuszona z tym żyć. To wielkie wyrzuty sumienia, Greto, jak na tak małą i
wrażliwą kobietkę jaką przecież jesteś. – Ivan wstał, przeszedł się po
pomieszczeniu, w końcu zawrócił do żony i podał jej haftowaną chusteczkę wprost
ze swojego rękawa.
– Dziękuje – odpowiedziała.
Klatka piersiowa unosiła się i opadała pod grubym prześcieradłem, jakim była
okryta. Oddychała nie miarowo, z powodu płaczu.
– W drodze do zamku będziesz
miała wystarczającą ilość czasu na znalezienie odpowiednich słów, w których
nakreślisz mi powód swojej ucieczki. Pominę fakt jakim mnie uczyniłaś w oczach
naszych poddanych, w oczach ludu, gości i rodziny. Pominę ten fakt, bo sądzę,
że sama zdajesz sobie z tego sprawę – warknął, ale nie uniósł głosu. –
Zapewniam, że po raz ostatni zrobiłaś ze mnie głupca. Proszę by drugiego razu
nie było, bo nie chciałbym zostać zmuszony do bycia surowszym. Oczywiście cenę
jaką mój przyjaciel zapłacił za konia temu gospodarzowi, oraz kosztu jego
leczenia, jak i wyżywienia ty pokryjesz.
– Ale jak? Ja nie mam pieniędzy!
– Zarobisz. Znajdę ci
odpowiednie zajęcie w zamku, pani. O to się nie martw. Czekaja cię długie
tygodnie, a może i nawet długie miesiące ciężkiej pracy. I mam cichą nadzieję,
że to nauczy cię dyscypliny, oraz zachowa w rezerwie inne środki jakie mogłyby
ku temu służyć. Rozumiemy się, żono? – Ivan położył szczególny nacisk na
ostatnie słowo.
– Tak, panie – odpowiedziała.
– Pomogę ci się ubrać. Gości nas
jeden z myśliwych, wraz z żoną. Nie możemy sobie pozwolić na nadużywanie tej
gościnności. Jestem także potrzebny na zamku. Dasz radę wstać, pani? – zapytał.
Greta powoli wysunęła stopy spod
prześcieradła. Już wcześniej zorientowała się, że jest w samej halce, ale teraz
ta nagość jakoś bardziej ej ciążyła.
– Nie musisz się mnie krępować,
jestem twym mężem. Przypominam, tak na wszelaki wypadek, jakbyś zapomniała,
moja pani – rzekł uroczo i za razem pewnie Ivan. W chwilę znalazł się u boku
swojej żony z ubraniem, jakie dla niej przygotował jeden z jego ludzi.
Czytam = Komentuje
Ivan pozytywnie mnie zaskoczył z tym,że zrezygnował z kary.Ma facet pecha żona chciała mu zwiać zaraz po ślubie zastanawiam się tylko jaką pracę on jej wynajdzie w zamku.
OdpowiedzUsuńIvan się tu zachował bardzo pozytywnie zachował. Spokojnie wytłumaczył ,zapowiedział karę,skoro ma zarobić na poniesione koszty to pewnie jakas fizyczns prace jej wynajdzie. Greta trochę nie przemyslała swojego wcześniejszego planu
OdpowiedzUsuńCiekawe, tego poprostu sie nie spodziewałam po nim. Ciekawe jak to sie dalj potoczy.
OdpowiedzUsuńIvan dobrze to rozegrał, ciekawi mnie co wymyśli dla Grety.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część :)
Wika
Zachowanie Ivana trochę mnie zaskoczyło, byłam prawie pewna ze sięgnie po jakiś pas, a tu taka niespodzianka. Może miał trochę racji, może praca i szukanie wytłumaczenia bedą lepszą lekcją dla niej niż pas. Jestem ciekawa jak ona się wytłumaczy..
OdpowiedzUsuńA.
Skąd była ta pewność, to takie przeświadczenie, że Ivan sięgnie po pas? Zachował się lepiej niż przewisywałaś, czy gorzej? Uważasz, że lanie w tym przypadku byłoby lepszym rozwiązaniem?
UsuńWydawał mi się taki...surowy, stąd ta pewność :) Wydaje mi się ze lanie raczej by nie zadziałało, tylko Greta znienawidziła go jeszcze bardziej...
UsuńA.
Wow.. Nieźle. Pozytywnie zaskakujące :D
OdpowiedzUsuńNiki
Podobała mi się ta część, a jak czytałam bajkę Ivana to aż mnie ciarki przeszły. Myślę, że to była dobra nauczka dla Grety.
OdpowiedzUsuńBrrr, obrzydliwy manipulator z tego Ivana. Na miejscu Grety już dawno zarżnęłabym go we śnie, mam nadzieję, że biedaczce uda się wyswobodzić. Może arszenik jej pomoże?
OdpowiedzUsuńTo zabawne, ale chyba jesteś jedyną osobą co myśli jak ja. Wszyscy piszą, że fajny, że łagodny, że nie zły, itd, a mnie coś w nim nie gra. Jest taki... przeraża. I manipulator z niego straszny, z tym się zgadzam.
Usuń