Aut amat, aut odit mulier, nil est tertium (Publiliusz Syrus)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Ważne

Blog należy do autora, to co jest na nim umieszczone to wynik jego wyobraźni i nie ma on obowiązku umieszczać swojej historii w konkretnej epoce historycznej, ani tłumaczyć się z elementów świata przedstawionego. Autor bloga ma prawo usuwać z komentarzy co tylko uzna za stosowne i nie ma obowiązku się nikomu z tego tłumaczyć. Tak więc drodzy przybysze od analizy jeśli chcecie marnować czas na komentowanie, które i tak potem stąd zniknie bezpowrotnie, to go marnujcie, nie moja sprawa. Natomiast informuje, że nie mam zamiaru dostosować się do waszych rad, bo mam własny pomysł na opowieść i moja twórczość nie ma obowiązku spełniać waszych oczekiwań.

Informuje też o tym, że włączyłem moderacje komentarzy. Znaczy to, że komentarze będą widoczne na blogu dopiero po moim zatwierdzeniu. Mam nadzieję, że większość mi to wybaczy, ale nie miałem innego wyjścia z powodu robienia spamu pod postami, wrzucania linków do innych stron w niedozwolonych miejscach, ale także z powodu obrażania autora, nazywania go pisakiem, ałtorem, zboczeńcem, oraz czepiania się tego, że fikcja nie jest rzeczywistością i powtarzanie w kółko tych samych zarzutów, co robiło tylko niepotrzebny bałagan.

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 7

Ivan wszedł do królewskiej sypialni i zasiadł na łóżku. W końcu się na nim położył, tylko rozwiązując koszule. Patrzył na swoją piękną, młodą żonę i zachodził w rozmyślania dlaczego nie może mu się oddać. Potrzebował dziedzica, a w tym celu musiał skonsumować małżeństwo i to nie raz, a kilkakrotnie. Greta poruszyła się nerwowo, jakby wyczuła jego obecność. Otworzyła oczy.
– Ivan? – zapytała zaskoczona.
– Tak, to ja, twój mąż, pani.
– Ja nie chcę… – zaczęła nerwowo.
– Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Długo spałaś. Nadal jesteś zmęczona, po tych wydarzeniach. Dobrze, że rany się goją.

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 6

Droga do zamku mijała w mozolnym tempie. Greta starała się nie patrzeć na Ivana by nie prowokować go nawet spojrzeniem. W końcu jednak ich oczy się spotkały, kiedy pomagał jej wysiąść z karocy. Bez słowa minęli bramę, główne wejście, duży hol i długi korytarz, a służba i domownicy bacznie się im przyglądali. Ignorowali te spojrzenia.
Drzwi do komnaty książęcej zamknęły się. Ivan zacisnął szczęki i wyczekiwał. Greta usiadła na łóżku i milczała.
– Nie masz mi nic do powiedzenia? – zwrócił się do niej w pełni podirytowany.