Aut amat, aut odit mulier, nil est tertium (Publiliusz Syrus)

piątek, 25 października 2013

Prolog

Dorkwood było pięknym królestwem. Jego stolica leżała wzdłuż fiordów. Na około zamku roztaczała się zielona, malownicza kraina. Tego dnia stary William, który władał Dorkwoodem i znajdującymi się na około niego wioskami czuł się słabiej niż zwykle. Ostatnimi czasy odniósł wiele ran na polowaniu. Rozrywka potrafi zabić – mogło się nasuwać. Jego jeden syn i dwie córki jednak trwali w nadziei, że ojciec wyzdrowieje. Wszakże stracili już matkę.
– Vitali – rzekł do najstarszego syna. – Nigdy nie pogodziłem się, że chciałeś nas opuścić.
– Ale teraz tu jestem – wyznał Vitali, postawny blondyn i usiadł na łóżku. Chwycił ojca za dłoń.
– Nie możesz tutaj zostać. Rodzice Rose nie żyją. Przyobiecałeś im, że nie tylko weźmiesz ślub z ich córką, ale zadbasz o Pramond. Spełnij swoją obietnice. Zasiądź na tamtejszym tronie, jak przyrzekałeś. Rodzice Rose to honorowi ludzie, ty także wykaż się honorem. Jesteś to im winien.
– Ale co z Dorkwoodem? – dopytywał Vitali. – Rebeka i Rosalia się jeszcze za młode na mężów, a Ivan to wojownik, jemu tylko rycerskie walki i turnieje w głowie. Zginie szybciej niż się narodził…

– Mów z szacunkiem o bracie. To on zasiądzie na tronie Dorkwoodu.
– Jego nawet tu nie ma – rzekł przyciszonym głosem Vitali.
– On wróci, o wróci – powtarzał William. – Twój brat zawsze wracał do domu.
To była prawda. Ivan od najmłodszych lat, gdy tylko nauczył się jazdy konnej wyruszał na wyprawy. Z biegiem upływu lat wyprawy te trwały coraz dłużej, ale zawsze powracał.
Ivan był rycerzem, wojownikiem, kochającym poklask młodym człowiekiem. Brał udział w turniejach, nie dla uznania przez królów wielu państw, chociaż je zyskał. Nie chodziło mu o wpatrzone w niego maślane oczy chłopców głoszących „gdy dorosnę będę jak on”. Ivan kochał odbierać nagrody. Nie miał na myśli tych pieniężnych, ani medali, ni nawet pucharów. Kochał przyjęcia wydawane na jego część w podrzędnych karczmach gdzie zabawiał się z gospodyniami, kucharkami, barmankami i innymi nieszanującymi się niewiastami. Robił to w zacisznych pokojach, ciemnych korytarzach, a jak się podpił to i na stole, na środku karczmy, ku zgorszeniu wszystkich obecnych.
Tego dnia William posłał po syna. Został znaleziony i przywleczony do domu. Nie trzeba było wlec go siłą, skutecznie uczyniły to słowa „ojciec umiera”. Ivan i strażnicy jego ojca gnali ile sił do zamku Dork, ale byli zmuszeni zatrzymać się na obrzeżach, w jednej z wiosek. Właściciel tamtejszych włości zaproponował im ciepłą strawę i kąt, w którym mogli spokojnie przeczekać nocą burzę.
– Greta przyniesie wam świeżą pościel – powiedział właściciel niewielkiej chatki.
– Greta, służąca? – dopytywał Ivan, którego podniecenie dało o sobie znać na sam widok dziewczyny.
– To moja córka – wyjaśnił mężczyzna.
Greta spojrzała na mokrego od stóp do głowy Ivana, który bez krępacji przy niej jak i przy towarzyszach swojej podróży przystąpił do rozbierania się.
– Zaczekaj, panie. Powiem ojcu, da jakieś świeże ubranie – wyjaśniła, kiedy młody, przystojny i postawny mężczyzna miał już na sobie same, obcisłe, ociekające wodą bryczesy.
– Zaczekam, jaśnie pani. Ivan Somerhander, nazywam się… – chciał powtórzyć, ale mu przerwała.
– Wiem, jesteś synem Króla.
– Tak, jestem nim.
– Obejmiesz tron, cała wioska o tym mówi. Wszystkie wioski o tym mówią.
– A w ilu byłaś, pani? – zapytał z drwiną.
Kobieta uśmiechnęła się, ale nie z zażenowania. Bardziej była to kpina z jego poczucia wyższości. Miała ładne błękitne oczy i jasne niczym pszenica włosy.
– W wystarczająco wielu by o tym wiedzieć. Pójdę po pańskie ubranie. Przyniosę też coś dla panów – zwróciła się w stronę dwójki strażników.
Kobieta wróciła niosąc z sobą czyste koszule i spodnie.
– Nie wiem czy to państwa rozmiar, ale przynajmniej są suche.
Strażnicy podziękowali. Ivan także. Nie mógł oderwać od niej wzroku.
– Jesteś bardzo pewna siebie. Niezwykle zarozumiała. Powiedz kim jesteś? – dopytywał.
– Dziedziczką z nieprawego łoża. Gretą Wesley… – rzekła i miała powiedzieć coś jeszcze, ale wkroczył jej ojciec, który od niedawna stał nieopodal.
– Co ty pleciesz? Panie, nie słuchaj jej, w głowie jej się… – Mężczyzna podniósł dłoń i zamierzył się na dziewczynę.
– Stój, gospodarzu! – krzyknął niespodziewanie Ivan i wkroczył między Gretę, a jej ojca. – Nie bij jej. Nie na moich oczach. Nie powiedziała niczego złego. Wiadomo nie od dnia dzisiejszego, że Królowie mają dzieci z nieprawych łóż. Ja sam nie wiem ilu bękartów spłodziłem podczas mego krótkiego życia. Wychowałeś nie swoje dziecko, to nie powód do wstydu. Uczyniłeś to pewnie dla kobiety, którą niezwykle kochałeś, to szczytna głupota, ale i powód do dumy. Niezmierzona jest bowiem siła miłości.
Greta nie mogła uwierzyć w tak piękne słowa z ust słynnego na pewnie cały świat hulaka. Jednak jeszcze bardziej nie mogła uwierzyć w to, że została ocalona przed ręką mężczyzny i to przez innego mężczyznę.
Zapanowała niezręczna cisza. Ivan spojrzał na dziewczynę. Nie wyglądała na przerażoną. Zerknął na strażników przyglądających się zaistniałej sytuacji, a następnie na mężczyznę. To spojrzenie zatrzymał na dłużej. Mężczyzna wydawał mu się młody, za młody jak na ojca Grety, ale uznał, że zapewne jej matka poznała go mając już dziecko w postaci bagażu.
– Napijemy się? – zapytał. – Mam jeszcze w torbie kilka butelek nie najgorszej klasy wina – dodał. Spojrzał na mężczyznę już nie bacznie, a jak na przyjaciela. Ten uśmiechnął się do niego.
– Mężczyźni, tylko jecie, pijecie i toczycie wojny – rzekła butnie kobieta.
– W międzyczasie płodzimy dzieci – rzekł Ivan, niby bez urazy, ale coś w jego oczach mówiło, że został obrażony. – Wy natomiast prowadzicie życie w zacisznych kątach, niemal bez rozrywek. Taki już jest porządek tego świata.
– To nie porządek, tylko skutki waszego władania – wykłócała się z nim dalej.
Usta Iwana wykrzywiły się w uśmiechu niedowierzania. Wszakże jak kobieta mogła się z nim wykłócać.
– Uważasz, że plotkary, damy, latawice i sekutnice władałyby lepiej światem niż mężni, waleczni i odważni mężczyźni?
– Kobieta także może być mężna, waleczna i odważna. Nie musi mieć w sobie żadnej z tych cech, jakie nam kobietom przypisałeś. Zapewne chciałeś mnie tym obrazić.
– Gdzieżbym śmiał, pani. Jednak by władać światem, albo choć jego skrawkiem, trzeba także wykształcenia. Mało jest wykształconych kobiet na świecie. A już z pewnością ich kształcenie nie pędzi w odpowiednim kierunku. Czy ty pani masz odpowiednie wykształcenie?
– Znam cztery języki, a pan?
– Znam historie – odpowiedział.
– Pytałam o języki. – Greta była nieugięta.
– Nie miałem do nich głowy.
– Jak więc będziesz reprezentował Dorkwood na arenie międzynarodowej. Polegniesz nie rozumiejąc ani jednego słowa po rosyjsku, włosku, czy też hiszpańsku.
– Słuszna uwaga. Sądzisz, że stać mnie na tłumacza? A może, że będę na tyle głupi i oszczędny by pojąć za żonę tą, która zaznajomiła się z językami i puścić ją w moim imieniu między mężczyzn?
– Cokolwiek byś nie wybrał, panie, nie uczynisz się mądrzejszym niżeli jesteś. Co najwyżej staniesz się pośmiewiskiem świata. Królowie znają języki, to wykształceni ludzie, którym nie trzeba tłumacza.
– Nieustannie powątpiewasz w moją inteligencje.
– Cechuje cię wiedza znajomości jak użyć jednej części ciała.
Ivan zaśmiał się i nakazał ojcu Grety by się nie wtrącał, bo ten już szykował się do przystąpienia do dyskusji tych dwojga.
– Porozmawiam z twym ojcem, na osobności, przy winie. Nie wyjdziesz na tym dobrze moja droga, choć lepiej niż by się mogło wydawać.
– Nigdy nie zmienię o tobie zdania. Jesteś tylko jednym z mężczyzn. I to jeszcze nie tym z gatunku najbystrzejszych.
– Kobieta zmienną jest. Jeszcze zmienisz o mnie zdanie, moja droga. Zapewniam cię.
Tego dnia Ivan zawarł z ojcem Grety umowę. Zaproponował coś co było niemal nie do pomyślenia. Otóż zazwyczaj to kobieta wnosiła posag do małżeństwa. Ivan nie chciał posagu Grety, a sam chciał jej ojcu za nią zapłacić.
– Będę dla niej dobry – obiecywał. – Jednak chcę ją zabrać już dziś. Niechaj pozna mego ojca, a on swoją synową. Greta zasiądzie u mojego boku na tronie Dorkwoodu.
– Nie sprzedam własnej córki – mówił Kazimierz.
– W takim razie ją daj. Daj mnie. Ja w zamian…
– Nie chcę nic w zamian. Obiecałem jej matce, że ona sama wybierze sobie męża…
– Rozumiem, że nie chcesz złamać danego słowa, ale miejscowość w jakiej mieszkacie jest zbyt duża. Można ją przedzielić, władałbyś jedną połową.
Ivan wiedział, że mężczyźni pragną władzy i pieniędzy. Kazimierz nie chciał przyjąć pieniędzy, był więc pewny, że przyjmie władze. Jednak i to nie poskutkowało.
– Macie jakiś krewniaków? – dopytywał Ivan, kierując się zasadą, że tonący i za brzytwę chwyci.
– Żadnych, panie.
– Co gdy umrzesz? Mogę cię zabić już dziś, ściąć pod byle pretekstem jako król, gdy już nim będę. Oddać twoją córkę w niewolę, albo dać moim żołnierzom, gdy wyruszymy na jedną z bitew. Wiesz co się z nią stanie? Wolisz to dla niej, niżeli życie w luksusie i dostatku u boku króla.
– Panie, ale ona cię nie chce.
– Zachce, a z resztą, to nie ważne. To kobieta, nie będzie miała wyjścia. Taki jest porządek tego świata.
– Będzie nieszczęśliwa, zapewniam. Na cóż ci taka żona? – Kazimierz naprawdę robił wszystko byleby nie ofiarować Grety Ivanowi.
– Zapewne przez pierwsze dni, a może nawet i lata będzie nieszczęśliwa. Jednak kobieta bywa zmienną. Wierzę w siłę przyzwyczajenia. To inteligentna dziewczyna. Nawyknie do swojej nowej roli i zagra ją z dumą, mam nadzieję, że bez uprzedzeń. Ułatwi mi tym zadanie, ale jeśli utrudni, to zmuszę ją do wybicia sobie tych uprzedzeń z jej kobiecej główki. – Ivan patrzył na Kazimierza. – Będę dla niej dobry.
– Nie będziesz, panie.
– Obrażasz mnie – stwierdził Ivan. – Dobrze, zatem będę się starał by być dla niej jak najlepszym mężem.
– Dlaczego uwziąłeś się akurat na nią?
– Piękna, inteligentna, czegóż więcej trzeba?
– Oddania, panie. Oddania i posłuszeństwa. Greta nie ma w sercu tych cech.
– Cechy nie są noszone w sercu, a w charakterze. Charakter natomiast można złamać, naginać i lepić według potrzeb mężczyzny.
Ivan wstał i udał się na spoczynek. Wiedział, że rano opuści tą skromną chatkę, a następnie wioskę ze swoją przyszłą żoną – Gretą. Przez chwilę zastanawiał się co pomyślą ludzie, poddani, ale nie tylko. Przede wszystkim co pomyśli jego ojciec, brat i siostry. Wyśmieją go, zaczną współczuć jego małżonce, a może uwierzą w chęć ustatkowania się. Jednak on sam jeszcze nie wiedział czy zechce się ustatkować. W końcu bardzo cenił swoją wolność. Lubił hulaszczy tryb życia. Kochał ryzyko i uczucie oddechu śmierci na karku podczas turniejów. Z tym jednak już koniec. Dorkwood potrzebowało króla, i to takiego króla, który nie zginie w tydzień po koronacji podczas jakieś walki w spelunie po wygranym turnieju, czy też w samym turnieju. Ivan wiedział, że nadszedł czas na dorosłość, a w raz z nią przyjdzie stateczność i dojrzałość, a to wszystko z poczucia obowiązku.

Czytam = Komentuje

13 komentarzy:

  1. Kobieta albo kocha albo nienawidzi, nie ma nic trzeciego- bardzo dobry cytat na takiego bloga. Podoba mi się szata graficzna, jest przejrzysta i czytelna. Zastanawiam się co Cię skłoniło do pisania tego bloga?
    Ivan to kolejny typ surowego władcy, ale wydaje się bardzo sympatyczny. Greta jest za to inteligenta i pewna siebie. Okropne to były czasy kiedy mężczyzna decydował, że chce kobietę za żonę, a ona nie miała w tej sprawie nic do powiedzenia. Jeszcze jak postanowił tak jak Ivan, że będzie starał się być dobrym mężem to pół biedy, ale byli tacy co w ogóle nie myśleli o tym, żeby być dobrym mężem. W momencie jak Ivan rozmawia z ojcem Grety o mieszkaniu wkradła Ci się chyba jakaś literówka, bo zdanie nie ma żadnego sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten cytat mi się zawsze podobał. Kiedyś nawet miałem go wytatuować na swoim cielę, pod imieniem pewnej kobiety.
      Szata graficzna - byłą 4 razy zmieniana, zawsze coś mi nie pasowało. Ta wydaje mi się udana. Może nie jest jakaś wybitna, ale rzekomo w prostocie może być urok.
      Co mnie skłoniło do założenia tego bloga? - zapalenie oskrzeli. Czekałem w kolejce do lekarza, miałem z sobą kartkę i długopis, to napisałem. Tym bardziej, że zazwyczaj romanse tego typu są pisane przez kobiety. Chciałem by choć raz coś takiego pojawiło się w sieci opublikowane przez faceta. Sprawdziłem, albo raczej spróbowałem już swoich sił w obyczajówce, kryminale, fantasty, czas więc na romans.

      Ivan to hulaszcza dusza, może się wydawać, że nie odebrał surowego wychowania. To bawidamek, rozkoszny, seksowny, namiętny, ale to jednak typ niegrzecznego chłopca.
      Greta natomiast jest ułożona, trochę butna, czasami pyskata, ale odebrała zarówno wychowanie jak i naukę na wysokim poziomie.
      Bywały i takie czasy gdy mężczyznę zmuszano do małżeństwa, albo oboje partnerów. Czasami to nawet nie był mus narzucony przez rodziców, a np przez króla.
      Ivan mówiąc, że chce być dobrym mężem, sam jeszcze nie zna znaczenia tych słów. On po prostu stara się uspokoić przyszłego teścia.
      Zaraz sprawdzę o co chodzi z tą literówką. Tylko pierw opublikuje kolejną część.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. "– Rozumiem, że nie chcesz złamać danego słowa, ale miejscowość w jakiej mieszkacie jest zbyt duża. Można ją przedzielić, władałbyś jedną połową."
      Rozumiem, że chodziło ci o to zdanie Autentycznie była tam literówka. Chodzi o to, że Ivan proponuje Kazimierzowi za córkę władzę nad połową wioski.

      Usuń
  2. Ale uwziął się na tą Gretę:) Coś mi się jednak wydaję,że w przypadku ich obojgu sprawdzi się powiedzenie "kto się czubi,ten się lubi":)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ode mnie masz wielkiego plusa za płynny język i prosty, ale urodziwy warsztat literacki.
    Wydaje mi się, że "Król" w opowiadaniach piszemy z małej. - to taka drobna uwaga ode mnie.
    Jeszcze większego plusa daje za postać Ivana. Jest nietuzinkowy. Przedstawiasz go jako hulaszczą duszę, ale widać w nim dobre serce, dobre intencje. Mam nadzieję, że to nie ulegnie zmianie. Wielką sztuką jest bowiem stworzyć bohatera z czarnym charakterem, albo nie do końca dobrego, ale lubianego przez czytelników, czy też widzów (to dotyczy filmów, jak i książek). Liczę, że tobie się ta próba powiedzie, bo odnoszę wrażenie, że właśnie do tego zmierzasz.
    Największego plusa masz ode mnie za postać Grety. Ostatnimi czasy czytałem wiele romansów historycznych i zazwyczaj te kobiety były głupiutkie, zbuntowane, rozpieszczone. Greta wydaje się przebijać je wszystkie znacznie swoją inteligencją. Jej słowa, choć są kierowane po to by go sprowokować, czy też obrazić, nie są w tym prostackie i to własnie sprawia, że w skali od jeden do dziesięciu, dałbym temu prologowi siedem i pół (nie zwracałem uwagi na literówki, błędy interpunkcyjne, etc.).
    Czekam na więcej i mam nadzieję, że będziesz wywiązywał się z tego co obiecałeś i postarasz się aktualizować blog każdego dnia.
    Pozdrawiam,
    Piotr P.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada sie bardzo wciągająca opowieść. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie zaczyna się ta opowieść. Już od początku wiemy kiedy się rozgrywa, więc można sobie wszystko poukładać. Ciekawie nakreśleni bohaterowie. Ivan właściwie nie wiadomo jaki, czy pozytywny czy negatywny, wiadomo, że rozwydrzony i niestały, ale też będzie musiał nieco spasować. Greta jest niebanalna. Sprzecza się i buntuje, ale robi to inteligentnie i na poziomie. Właściwie nie można mieć do niej pretensji. Jedna z niewielu kobiet w tamtych czasach spoza elity, ale z wykształceniem i to chyba starannym. Ciekawie grają emocje, a sama postać matki Grety też jest ciekawa.
    Pozdrawiam
    Ula.

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, śmieszne. Tyle że nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że nie - co nie? Przed "że" stawiamy przecinek.

      Usuń
  7. 1/ Chciałabym wiedzieć, jakim cudem stolica państwa mogła leżeć wzdłuż fiordów - wąskich i długich, rozgałęzionych głębokich zatok WŚRÓD SKALISTYCH, WYSOKICH I STROMYCH brzegów, a jednocześnie naokoło zamku roztaczała się zielona, malownicza kraina. Autor powinien chyba obejrzeć - chociażby - serial "Gra o tron" i przyjrzeć się Czerwonej Twierdzy lub zamkowi Winterfell. Powinien chyba wiedzieć, że nawet królowie potrzebują: jeść, pić, mieć zmienianą pościel, wyczyszczone obuwie lub nowe obuwie, wypraną odzież lub nowe ubrania, w zamku nie powinno być brudno, psy myśliwskie albo konie powinny być doglądane, nocniki wypróżniane, toalety sprzątane etc. etc. etc. Czy ta cała służba biega dzień w dzień wzdłuż fiordów ze stolicy czy też mieszka razem w zamkowych lochach?
    2/ Jego Królewska Mość William Stary, jak Zygmunt Stary? Ale o królu "stary William"? Tak jak stara Niania w "Grze o tron"? Ee...
    3/ Chwileczkę. Zaraz. Co autor nazywa królestwem? W królestwie nie było wiosek? On władał królestwem na "D" i znajdującymi się wokół królestwa wsiami? E...
    Czy w świecie przedstawionym autora słowo "królestwo" ma jakieś inne znaczenie?
    4/ A gdzie polował? Na tych zielonych błoniach czy też na wieloryby we fiordach czy też gdzieś tam były jakieś niedźwiedzie albo dziki, może lwy?
    5/ "Rozrywka potrafi zabić – mogło się nasuwać." Te zdanie jest... nieładne.
    6/ "Wszakże" to złe słowo w tym zdaniu.
    7/ Przecinek po Vitali jest zbędny. Postawny blondyn - albo Vitali - też jest zbędny. Ojciec się zwraca do syna po imieniu, więc może zostać ten blondyn, a Vitali zniknąć wraz z przecinkiem.
    8/ Za rękę.
    9/ Może lepiej zejść z tego tronu? To wszystko wygląda coraz bardziej na majątki ziemskie. W wypadku tronów robi się cokolwiek idiotyczne.
    10/ "Jesteś im to winien".
    11/ Ee - wojownik? Rycerskie turnieje? I stary William? I królestwo, gdzie nie ma wsi? Ale ten Ivan żyje do tej pory? Objęcie "tronu" to bilet na tamten świat czy jak?
    12/ To o co chodziło, bo nie pojmuję? Pomijając już maślane oczy chłopców...
    13/ Medale? Puchary? Ee?
    14/ /wzdycha/ Barmanki w karczmach. A z szefowymi sali się też zabawiał? Czy się mylę, czy ten rodzaj "niewiast" nosi ogólną nazwę "dziewek"? To znaczy... eee... może i nie, ale jeżeli nie, to "niewiasty" te nie bywają w karczmach... Tylko... eee... Da się porównać realia autora z jakimikolwiek, bo się ciut gubię. I odkąd kucharki się nie szanują?
    15/ Sobie podpił, nie się. Uprawiał seks na stole? W karczmie ktoś się gorszył? Jeszcze raz proszę uprzejmie o jakiekolwiek realne odniesienia do świata przedstawionego, bo za nic nie mogę go do czegokolwiek dopasować...
    16/ Tak duży był ten - duże było to - królestwo? Czy małe? Jak go "wlekli" bez użycia siły? Biegli do tego zamku? Na obrzeżach czego, zamku? Ale przecież stary William był królem królestwa na D i pobliskich wiosek, skąd się tam wziął jakiś właściciel włości? I od kiedy się mówi "właściciel włości", a nie "pan na włościach"? "Właściciel majątku ziemskiego" mógłby być, ale - o co chodzi w ogóle? Nic nie rozumiem.
    17/ Kąt i strawa pasuje do karczmy, ale nie pasuje do właściciela włości, królestwa bez wiosek i starego Williama i do niczego w ogóle - skąd się tam wzięła burza nagle?
    18/ Ta chatka to włość, na Siedem Piekieł? Pościel w chatce? Pościel w ciepłym kącie?
    Bardzo przepraszam, dłużej nie mam siły. Więcej nic nie napiszę.
    Byłoby wspaniale, gdyby autor podał jakiekolwiek odniesienie do czegokolwiek realnego, bo tu się nic niczego nie trzyma. Dziękuję za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie mam obowiązku pisać o czymś realnym, prawda?
      Opowieść jest o nieistniejącej krainie, nieistniejących ludziach, a taką oczywistość jak opisywanie mieszkań służby sobie darowałem, bo należą do zamku, tak więc naokoło zamku były trawki i łąki, z jednej strony fiordy, z drugiej wsie. Zresztą nie muszę się tłumaczyć. Daj link do siebie, zobaczę czy stworzyłeś coś lepszego i równie poczytnego.

      Usuń
  8. Chyba nic nie zrozumiałeś z tego, co pisałam. Szkoda. Ale jesteśmy kwita, bo ja też nie pojmuję Twojego nieistniejącego świata.
    Chciałabym naprawdę wiedzieć, co rozumiesz przez słowo "królestwo".

    OdpowiedzUsuń
  9. Bloga to akurat nie mam, ale pisałam kiedyś fanfiki. Ciągle wiszą na pewnym Forum, mogę Ci podać do niego link. Może znowu zacznę, gdy natchnienie mnie natchnie.
    Różnica między nami jest taka, że kiedy mi ktoś w komentarzu pod odcinkiem mówił, że "to" "tamto" albo i "owamto" się nie zgadza, albo na przykład przecinki szaleją, po powrocie z ferii zimowych nie odbywa się ceremonia rozpoczęcia nowego roku szkolnego, cyfry - z paroma wyjątkami - pisze się słownie, nie używa się skrótów w tekście itp. itd., to eksterminowałam przecinki, usuwałam wzmiankę o ceremonii, ograniczałam się do lat i poprawiałam na "między innymi".
    Tak więc - jeżeli ktoś Ci ktoś nieśmiało bąka o tym, że turnieje rycerskie mu nie pasują do barmanek - czy też wydaje mu się dziwne, że król rządzi państwem oraz wioskami do niego przylegającymi - to bym Ci radziła się nad tym zastanowić, albowiem wydaje mi się, że jak na turniejach walczą rycerze, to w karczmie służą dziewki; że królowie zwykle rządzą miastami i wioskami, które się znajdują w granicach ich królestw, a jeżeli są jakieś inne, znajdujące się poza granicami albo i na obrzeżach, to zwykle są zarządzane przez innego władcę. Nie ma żadnego rozsądnego powodu do tego, aby król rządził czymś poza granicami jego państwa.
    I nie chodzi o realność, ale o sens i określone realia rozwoju społecznego; na przykład jeżeli rycerze walczą w turnieju, to nie używają szabel; gdy muszkieterowie wyciągają broń białą, to nie są to miecze; gdy panna u Sienkiewicza pali w łeb, to nie z rewolweru, lecz z krócicy - i gdy w karczmie ktoś podbiega do rycerza z naczyniem pełnym wina, to na pewno nie barmanka.

    OdpowiedzUsuń