Greta zamknęła niewielką książkę
i już miała zdmuchnąć świece, ale zawahała się. Spojrzała na swoją prawą dłoń.
Na palcu serdecznym widniał pierścionek zaręczynowy. Przypomniała sobie moment,
w którym go otrzymała. Ivan bardzo ją wtedy przepraszał, że nie zorganizował balu
zaręczynowego, ale był zaniepokojony stanem zdrowia ojca. Przyklęknął więc na
jedno kolano podczas wspólnego spaceru, na niewielkim mostku postawionym w celu
ominięcia niewielkiego strumyka. Greta sięgnęła pod poduszkę i wyjęła kawałek
papieru złożony na cztery. Rozwinęła ją i po raz kolejny przeczytała słowa
przysięgi małżeńskiej.
– I ślubuję ci miłość, wierność,
uczciwość i posłuszeństwo małżeńskie… Posłuszeństwo małżeńskie. Jeśli przejdzie
mi to przez gardło, to znaczy, że będziemy mieli rychły koniec świata –
powiedziała Greta sama do siebie.
Ponownie zwinęła kartkę na
cztery. Schowała ją do książki i zagasiła świecę. Postanowiła oddać się
przyjemności jaką jest sen.
– Sen przed męczącym dniem…
tygodniem – uświadomiła sobie nagle. To tej niedzieli miała wyjść za mąż, a jej
mężem miał zostać nikt inny jak przyszły król Ivan Somerhander. Dlaczego więc
nie pałała radością? Nie chciała stać się poddaną mężowi.
Greta odsunęła od siebie ponure
myśli i odpłynęła w krainę Morfeusza, tam czułą się bezpiecznie, bo w snach nic
nie działo się naprawdę. Nawet z najstraszniejszego koszmaru można się
wybudzić, a z życia nie. Życie można co najwyżej zakończyć w koszmarny sposób i
nigdy już nie powrócić. Była zbyt dumna, zbyt silna i waleczna by myśleć o
samobójstwie, tylko dlatego, że los przygotował dla niej same przeciwności.
Rano jak zwykle zeszła na
śniadanie do głównej jadalni. Zasiadła przy stole wraz z siostrami swojego
przyszłego męża.
– Vitali wraz z Rose już
wyjechali? – dopytywała Greta jedną z dziewczyn.
Rebeka nie miała więcej niż
trzynaście lat. Jej jasne, niemal siwe włosy zdawały się być delikatne niczym
krucha porcelana, a jednocześnie tak mocne i odżywione jak najstarszy i
najbardziej zadbany dąb. Jej oczy przybrały barwę błękitu, idealnie pasowały do
jej cery. Była podobna do Vitaliego. Rosalia natomiast była niemal doskonale
odwzorowaną kopią Ivana. Czarne włosy, ciemne oczy, śniada cera, a nawet sposób
bycia zdawało się, że odziedziczyła po starszym bracie.
– Tak, powrócili do dzieci –
odpowiedziała Rebeka.
– Kiedy zostanie podane śniadanie
– dopytywała Rosalia.
– Oczekujemy na twego brata –
wyjaśniła Greta, gdyż to ona wstrzymała służących przed wniesieniem posiłków.
Uważała za niegrzeczne rozpoczynać śniadanie bez pana domu.
– To się naczekamy – skwitowała
Rosalia.
– Nie sądzę by wypił więcej niż
poprzedniej nocy, a wczoraj na śniadanie się zjawił przed nami – broniła
nieumyślnie brata Rebeka.
Wreszcie zjawił się Ivan, bo jak
zazwyczaj o wilku mowa, to wilk tuż, tuż. Młody książę wszedł pewnym, mocnym,
męskim krokiem do sali jadalnej. Podszedł do stołu i oparł swoje dłonie na
kolumnach, starego, drewnianego krzesła znajdującego się w centralnym miejscu,
u góry stołu. Spojrzał pierw na swoją przyszłą żonę, później na siostry.
– Ojciec gorzej się czuje i choć
wczoraj zjadł z nami, to dziś nie będzie nam towarzyszył – wyjaśnił. Następnie
zajął miejsce siedzące. – Proszę podawać! – niemal uniósł głos na służbę.
Lokaj i kucharka, którzy jeszcze
nie tak dawno zajmowali miejsce przy drzwiach kuchennych ruszyli do pracy by
zadowolić swojego pana.
Greta w tym czasie wyraźnie przyglądała
się poczynaniom swojego przyszłego męża. Napełnił on swój kielich wodą,
przechylił go i wlał w swoje gardło całą zawartość. Napełnił kielich po raz
drugi, ale tym razem opróżnił go tylko do połowy i z lekko za głośnym hukiem
odstawił na stół. Przetarł swoje zaczerwienione oczy palcem wskazującym i kciukiem.
Wyglądał na wyczerpanego.
Służba wniosła posiłki. Jajka na
szynce i świeżo upieczony chleb, który był już pokrojony na kromki. Wszystko
wyśmienicie pachniało i aż grzechem byłoby tego nie zjeść. Iwan chwycił za nóż,
posmarował kanapkę samym masłem, a na jajka nawet starał się nie patrzeć.
Mdliło go na sam ich widok.
– Nie pomożesz ojcu w taki
sposób – oznajmiła pewnie Greta.
– Nie rozumiem – przyznał Ivan i
skupił na twarzy przyszłej żony całą swoją uwagę.
– Nie przywrócisz go do zdrowia
pijąc ponad normę – wyjaśniła i posłała mu uroczy uśmieszek. Uśmiech ten nie
wskazywał jednak na nic dobrego, był zwyczajnie ganiący.
W Ivanie aż się zagotowało.
– Jeszcze nie jesteśmy po
ślubie, pani, a ty już wyliczasz wychylone przeze mnie kieliszki? To absurd –
wyraził swoje zdanie młody, przyszły władca i odłożył na wpół zjedzoną kanapkę
na talerz. Ponownie chwycił na kielich z wodą.
– Zwłaszcza, że stan zdrowia
naszego ojca, nie ma nic wspólnego ze stanem dzisiejszym mojego brata –
wtrąciła się Rebeka.
– Czyli dajesz mi do
zrozumienia, że będę musiała znosić popijawy twego brata, gdy już zostanie on
mym mężem. Dziękuje za uprzedzenie moja droga – powiedziała Greta z nutką
cynizmu w głosie.
– Nie wiedziałaś… – zaczęła
Rosalia.
– Jedzmy – polecił ostro Ivan, a
kobiety natychmiast zamilkły.
Cisza nie trwała jednak
wystarczająco długo by mężczyzna mógł się nią nacieszyć.
– Rozmowy przy śniadaniu bywają
ożywcze i pobudzające. Zamierzasz nam ich zabronić, gdy już zostaniesz królem?
– zapytała z nutką niegrzecznego tonu Greta.
Ivan spojrzał na nią z dezaprobatą,
ale powstrzymał się przed wybuchem, czy nawet przyganą.
– Dziś wolałbym pożywić się w
ciszy – oznajmił.
– Zatem smacznego – rzekła Greta.
– Smacznego, drogie panie. –
Ivan posłał każdej z dziewczyn swój wymuszony uśmiech.
– Im dłużej przyglądam się
twojemu zachowaniu, mój bracie, tym bardziej odnoszę nieodparte wrażenie, że
ojciec przekazał ci panowanie nad królestwem w chwilach swej sporej
niepoczytalności, spowodowanej choroba, naturalnie – rzekła Rosalia bawiąc się
widelcem w jedzeniu.
Greta zaśmiała się delikatnie,
cichutko, bo nie była w stanie zdusić w zarodku takiej konieczności. Ivan rzucił
jej ostrzegawcze spojrzenie, a nagła wesołość znikła bez śladu.
– Już, skończyłyście wreszcie? –
zapytał Ivan siostry.
– Ja chciałabym jeszcze dodać,
że mniejszą głupotą byłoby wydać mnie za mąż za kogoś odpowiedzialnego i
godnego pozycji króla pomimo, że mam dopiero dwanaście lat, niżeli powierzać
los całego państwa tobie – powiedziała Rebeka.
Nagle rozległ się huk. To Ivana
złożona w pięść dłoń spadła ciężko na stół. Mebel pomimo swojej ciężkości i tego,
że stał na równych i stabilnych czterech nogach zatrząsnął się.
– Od teraz cisza! – warknął
mężczyzna. Greta stwierdziła, że w tym momencie bije od niego chwilowa,
niepohamowana złość, ale myliła się, bo ton głosu Ivana zmienił się nagle na
zwyczajny. Lekko nieustępliwy, ale jednak zwyczajny. – Jeśli jeszcze, któraś ma
zamiar coś powiedzieć, nalegam i ostrzegam, niechaj lepiej odpuści śniadanie i
oddali się do swojej komnaty. Nie chciałbym wpaść w gniew tak silny, że będę
zmuszony zareagować.
Greta spojrzała na Ivana. Teraz
wydał jej się zimny, opanowany, ale zły. Chyba wolała już niepohamowany wybuch gniewu,
niż wyrafinowane manipulowanie innymi w sposób niedopuszczalny, bo poparty
groźbą… groźbą czego? Krzyku? Szarpnięcia? Lania? Nie była pewna czego to była
groźba, ale nie zwiastowała niczego dobrego, z pewnością. Zacisnęła jednak obie
dłonie w pięści i postanowiła zaryzykować. Rozluźniła palce dłoni i wstała.
Tylko by skierować się do wyjścia była zmuszona minąć Ivana.
– Coś się stało? – zapytał
uprzejmie.
Nie odpowiedziała na jego
pytanie. Szła, szła, aż doszła do niego. Już miała go minąć i przyśpieszyć
kroku, zniknąć w swojej komacie, kiedy poczuła delikatny uścisk na swoim
nadgarstku.
– Zadałem pytanie, pani –
przypomniał.
– Wiem, panie, ale staram się dostosować
do zasady, tej nowo przez ciebie ustanowionej. Nie nawykłam do jedzenia w ciszy
i nie potrafię się do tego zmusić, zatem odejdę do swojego pokoju by nie
wpędzać pana w zbyteczne zdenerwowanie.
– Nie wygłupiaj się i siadaj –
rozkazał Ivan i lekko szturchnął za jej nadgarstek, dając jej do zrozumienia by
cofnęła się o kilka kroków i zajęła miejsce.
Siostry młodego, przyszłego władcy
obserwowały całe wydarzenie w niedowierzaniu, pełnej uwadze i lekkim szoku.
– Nie. – Greta starała się
wyszarpnąć swoją rękę z uścisku Ivana, ale ten zacisnął swoje palce mocniej na
jej białej skórze.
– Rób co mówię – wysyczał przez zęby.
– Jak słusznie pan zauważył na
początku dzisiejszej kontrowersji jeszcze nie jest pan moim mężem, dlatego nie
mam prawa wyliczać wychylanych przez pana kieliszków, niemal każdej nocy. Ten
medal ma jednak też drugą stronę, panie. Ja nie jestem jeszcze twą żoną, zatem
jeszcze nie przysięgałam tobie posłuszeństwa. Dlatego puść moja rękę i pozwól
mi odejść.
– Masz racje, Greto Wesley.
Jeszcze nie jesteś moją żoną, ale ja nie rozkazuje jako twój mąż, a jako pan
kraju, w którym aktualnie przebywasz. Jako pan domu, w którym teraz jesteś
gościem.
– Niebywale, oschle i po chamsku
traktuje pan swoich gości, panie Ivanie Somerhanderze, przyszły królu
Dorkwoodu. Współczuje więc każdemu kto przekroczy próg tego zamku.
Ivan wypuścił nadgarstek Grety
ze swego stalowego uścisku. Spojrzał jej w oczy. Przez chwilę mierzyli się bez
słowa.
– Mam kiepski dzień, pani, zatem
prosiłbym bym usiadła, zjadła śniadanie i nie prowokowała mego gniewu przez resztę
dnia – rzekł niemal prosząco.
– Może twój dzień byłby znacznie
lepszy, panie, gdyby nie zaczynał się od suszy w gardle, przekrwionych oczu i
niemiłosiernego bólu głowy.
– Twoje dalsze życie, moja pani,
będzie znacznie przyjemniejsze, jeśli nauczysz się zachowywać takie uwagi dla
siebie.
– Wolę by moje dalsze życie było
mniej przyjemne, ale szczere i nie płynęło beztrosko kosztem poniżania się
przed własnym mężem.
– Nie poniżam cię –
zaprotestował Ivan i wstał energicznie z miejsca.
– Głupotą byłoby poniżać
poddanych bez winy. Tym dla ciebie jestem, prawda? Grozisz mi poniżeniem na
przyszłość.
– Co najwyżej zasłużoną
konsekwencją, a to żadne poniżenie.
– Twoim zdaniem, to żadne
poniżenie – stwierdziła Greta. – Nie jestem już głodna, czy zatem pozwolisz bym
oddaliła się do swojej komnaty, panie? – zapytała.
– Oczywiście. Życzę przyjemnej
reszty dnia. – Ivan uśmiechnął się ciepło do swojej przyszłej żony. Ta skłoniła
się. Odpowiedział więc także ukłonem.
– Jeszcze jedno, Ivanie –
zaczęła będąc już niemal przy schodach. – Ja życzę panu owocnej nocy, kolejnej
poza domem. Czy spędza pan tak wszystkie noce?
– Nie, tylko większość. W
niedziele to powinno ulec zmianie.
– Sugerujesz, że nasz ślub
zmieni twoje dotychczasowe przyzwyczajenia, panie?
– Wszystko zależy od talentu
mojej przyszłej żony, pani.
– To bezczelne – zawołała
głośniej niż miała zamiar.
– Podobnie jak twoje dzisiejsze
zachowanie podczas śniadania. Chciałaś się oddalić do swojej komnaty, zatem
uczyć co chciałaś, a mnie daj w spokoju dokończyć posiłek. Jeszcze raz miłego
dnia.
Ivan ponownie zajął miejsce przy
stole. Chwycił za kieliszek, który okazał się pusty. Już miał go napełnić wodą,
ale po chwili namysłu zawołał lokaja by podał mu jedno ze słodkich win
znajdujących się w spiżarce. Lokaj bez chwili wahania spełnił żądanie swojego
pana.
Czytam = Komentuje
Ivan jest bardzo drażliwy, nic mu nie można powiedzieć. Ciekawe co będzie jak będzie już mężem Grety i królem.
OdpowiedzUsuńGreta nie jest typem uległej kobiety, a to że została zmuszona do tego małżeństwa nie pomaga jej w odnalezieniu się w nowej roli. Może Iwan nadal będzie próbował ją do siebie przekonać i trochę rozpieszczać, a nie będzie warczał na nią od samego rana, bo ma kaca.
Greta jest rewelacyjna:) Ivan nie będzie miał z nią lekko:) Jej zdanie zawsze musi być na wierzchu
OdpowiedzUsuńIvan potrafi sięopanować ale z Gretą lekko mu nie będzie.Pewnie nie raz wyprowadzi go z równowagi.
OdpowiedzUsuńTego sie po grecie nie spodziewałam, dobrze ze ma odwagę sie mu postawić. Oczywiście nie napisze niczego nowego pisząc ze ivan będzie miał cieżko ale dobrze jest wiedzieć ze na szczęście umie sie opanować. Bardzo wciągająca część ;)
OdpowiedzUsuńGreta to ma ten swój ostry charakterek , zawsze mu się postawi albo zrobi mu na złość. Za to Iwan tak jak powiedziała (księżniczka) jest strasznie drażliwy nie można się do niego odezwać, mam nadzieję , że stanie się trochę milszy i nieco mniej drażliwy , bo inaczej to się nie uda i nie wróży to nic dobrego. Czekam na dalszy rozwój akcji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga
W końcu Ivan pokazał pazurki, choć Greta również nie była mu dłużna. Oj trafiła kosa na kamień;))
OdpowiedzUsuń