Aut amat, aut odit mulier, nil est tertium (Publiliusz Syrus)

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 3

Greta zamknęła niewielką książkę i już miała zdmuchnąć świece, ale zawahała się. Spojrzała na swoją prawą dłoń. Na palcu serdecznym widniał pierścionek zaręczynowy. Przypomniała sobie moment, w którym go otrzymała. Ivan bardzo ją wtedy przepraszał, że nie zorganizował balu zaręczynowego, ale był zaniepokojony stanem zdrowia ojca. Przyklęknął więc na jedno kolano podczas wspólnego spaceru, na niewielkim mostku postawionym w celu ominięcia niewielkiego strumyka. Greta sięgnęła pod poduszkę i wyjęła kawałek papieru złożony na cztery. Rozwinęła ją i po raz kolejny przeczytała słowa przysięgi małżeńskiej.

– I ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość i posłuszeństwo małżeńskie… Posłuszeństwo małżeńskie. Jeśli przejdzie mi to przez gardło, to znaczy, że będziemy mieli rychły koniec świata – powiedziała Greta sama do siebie.
Ponownie zwinęła kartkę na cztery. Schowała ją do książki i zagasiła świecę. Postanowiła oddać się przyjemności jaką jest sen.
– Sen przed męczącym dniem… tygodniem – uświadomiła sobie nagle. To tej niedzieli miała wyjść za mąż, a jej mężem miał zostać nikt inny jak przyszły król Ivan Somerhander. Dlaczego więc nie pałała radością? Nie chciała stać się poddaną mężowi.
Greta odsunęła od siebie ponure myśli i odpłynęła w krainę Morfeusza, tam czułą się bezpiecznie, bo w snach nic nie działo się naprawdę. Nawet z najstraszniejszego koszmaru można się wybudzić, a z życia nie. Życie można co najwyżej zakończyć w koszmarny sposób i nigdy już nie powrócić. Była zbyt dumna, zbyt silna i waleczna by myśleć o samobójstwie, tylko dlatego, że los przygotował dla niej same przeciwności.
Rano jak zwykle zeszła na śniadanie do głównej jadalni. Zasiadła przy stole wraz z siostrami swojego przyszłego męża.
– Vitali wraz z Rose już wyjechali? – dopytywała Greta jedną z dziewczyn.
Rebeka nie miała więcej niż trzynaście lat. Jej jasne, niemal siwe włosy zdawały się być delikatne niczym krucha porcelana, a jednocześnie tak mocne i odżywione jak najstarszy i najbardziej zadbany dąb. Jej oczy przybrały barwę błękitu, idealnie pasowały do jej cery. Była podobna do Vitaliego. Rosalia natomiast była niemal doskonale odwzorowaną kopią Ivana. Czarne włosy, ciemne oczy, śniada cera, a nawet sposób bycia zdawało się, że odziedziczyła po starszym bracie.
– Tak, powrócili do dzieci – odpowiedziała Rebeka.
– Kiedy zostanie podane śniadanie – dopytywała Rosalia.
– Oczekujemy na twego brata – wyjaśniła Greta, gdyż to ona wstrzymała służących przed wniesieniem posiłków. Uważała za niegrzeczne rozpoczynać śniadanie bez pana domu.
– To się naczekamy – skwitowała Rosalia.
– Nie sądzę by wypił więcej niż poprzedniej nocy, a wczoraj na śniadanie się zjawił przed nami – broniła nieumyślnie brata Rebeka.
Wreszcie zjawił się Ivan, bo jak zazwyczaj o wilku mowa, to wilk tuż, tuż. Młody książę wszedł pewnym, mocnym, męskim krokiem do sali jadalnej. Podszedł do stołu i oparł swoje dłonie na kolumnach, starego, drewnianego krzesła znajdującego się w centralnym miejscu, u góry stołu. Spojrzał pierw na swoją przyszłą żonę, później na siostry.
– Ojciec gorzej się czuje i choć wczoraj zjadł z nami, to dziś nie będzie nam towarzyszył – wyjaśnił. Następnie zajął miejsce siedzące. – Proszę podawać! – niemal uniósł głos na służbę.
Lokaj i kucharka, którzy jeszcze nie tak dawno zajmowali miejsce przy drzwiach kuchennych ruszyli do pracy by zadowolić swojego pana.
Greta w tym czasie wyraźnie przyglądała się poczynaniom swojego przyszłego męża. Napełnił on swój kielich wodą, przechylił go i wlał w swoje gardło całą zawartość. Napełnił kielich po raz drugi, ale tym razem opróżnił go tylko do połowy i z lekko za głośnym hukiem odstawił na stół. Przetarł swoje zaczerwienione oczy palcem wskazującym i kciukiem. Wyglądał na wyczerpanego.
Służba wniosła posiłki. Jajka na szynce i świeżo upieczony chleb, który był już pokrojony na kromki. Wszystko wyśmienicie pachniało i aż grzechem byłoby tego nie zjeść. Iwan chwycił za nóż, posmarował kanapkę samym masłem, a na jajka nawet starał się nie patrzeć. Mdliło go na sam ich widok.
– Nie pomożesz ojcu w taki sposób – oznajmiła pewnie Greta.
– Nie rozumiem – przyznał Ivan i skupił na twarzy przyszłej żony całą swoją uwagę.
– Nie przywrócisz go do zdrowia pijąc ponad normę – wyjaśniła i posłała mu uroczy uśmieszek. Uśmiech ten nie wskazywał jednak na nic dobrego, był zwyczajnie ganiący.
W Ivanie aż się zagotowało.
– Jeszcze nie jesteśmy po ślubie, pani, a ty już wyliczasz wychylone przeze mnie kieliszki? To absurd – wyraził swoje zdanie młody, przyszły władca i odłożył na wpół zjedzoną kanapkę na talerz. Ponownie chwycił na kielich z wodą.
– Zwłaszcza, że stan zdrowia naszego ojca, nie ma nic wspólnego ze stanem dzisiejszym mojego brata – wtrąciła się Rebeka.
– Czyli dajesz mi do zrozumienia, że będę musiała znosić popijawy twego brata, gdy już zostanie on mym mężem. Dziękuje za uprzedzenie moja droga – powiedziała Greta z nutką cynizmu w głosie.
– Nie wiedziałaś… – zaczęła Rosalia.
– Jedzmy – polecił ostro Ivan, a kobiety natychmiast zamilkły.
Cisza nie trwała jednak wystarczająco długo by mężczyzna mógł się nią nacieszyć.
– Rozmowy przy śniadaniu bywają ożywcze i pobudzające. Zamierzasz nam ich zabronić, gdy już zostaniesz królem? – zapytała z nutką niegrzecznego tonu Greta.
Ivan spojrzał na nią z dezaprobatą, ale powstrzymał się przed wybuchem, czy nawet przyganą.
– Dziś wolałbym pożywić się w ciszy – oznajmił.
– Zatem smacznego – rzekła Greta.
– Smacznego, drogie panie. – Ivan posłał każdej z dziewczyn swój wymuszony uśmiech.
– Im dłużej przyglądam się twojemu zachowaniu, mój bracie, tym bardziej odnoszę nieodparte wrażenie, że ojciec przekazał ci panowanie nad królestwem w chwilach swej sporej niepoczytalności, spowodowanej choroba, naturalnie – rzekła Rosalia bawiąc się widelcem w jedzeniu.
Greta zaśmiała się delikatnie, cichutko, bo nie była w stanie zdusić w zarodku takiej konieczności. Ivan rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie, a nagła wesołość znikła bez śladu.
– Już, skończyłyście wreszcie? – zapytał Ivan siostry.
– Ja chciałabym jeszcze dodać, że mniejszą głupotą byłoby wydać mnie za mąż za kogoś odpowiedzialnego i godnego pozycji króla pomimo, że mam dopiero dwanaście lat, niżeli powierzać los całego państwa tobie – powiedziała Rebeka.
Nagle rozległ się huk. To Ivana złożona w pięść dłoń spadła ciężko na stół. Mebel pomimo swojej ciężkości i tego, że stał na równych i stabilnych czterech nogach zatrząsnął się.
– Od teraz cisza! – warknął mężczyzna. Greta stwierdziła, że w tym momencie bije od niego chwilowa, niepohamowana złość, ale myliła się, bo ton głosu Ivana zmienił się nagle na zwyczajny. Lekko nieustępliwy, ale jednak zwyczajny. – Jeśli jeszcze, któraś ma zamiar coś powiedzieć, nalegam i ostrzegam, niechaj lepiej odpuści śniadanie i oddali się do swojej komnaty. Nie chciałbym wpaść w gniew tak silny, że będę zmuszony zareagować.
Greta spojrzała na Ivana. Teraz wydał jej się zimny, opanowany, ale zły. Chyba wolała już niepohamowany wybuch gniewu, niż wyrafinowane manipulowanie innymi w sposób niedopuszczalny, bo poparty groźbą… groźbą czego? Krzyku? Szarpnięcia? Lania? Nie była pewna czego to była groźba, ale nie zwiastowała niczego dobrego, z pewnością. Zacisnęła jednak obie dłonie w pięści i postanowiła zaryzykować. Rozluźniła palce dłoni i wstała. Tylko by skierować się do wyjścia była zmuszona minąć Ivana.
– Coś się stało? – zapytał uprzejmie.
Nie odpowiedziała na jego pytanie. Szła, szła, aż doszła do niego. Już miała go minąć i przyśpieszyć kroku, zniknąć w swojej komacie, kiedy poczuła delikatny uścisk na swoim nadgarstku.
– Zadałem pytanie, pani – przypomniał.
– Wiem, panie, ale staram się dostosować do zasady, tej nowo przez ciebie ustanowionej. Nie nawykłam do jedzenia w ciszy i nie potrafię się do tego zmusić, zatem odejdę do swojego pokoju by nie wpędzać pana w zbyteczne zdenerwowanie.
– Nie wygłupiaj się i siadaj – rozkazał Ivan i lekko szturchnął za jej nadgarstek, dając jej do zrozumienia by cofnęła się o kilka kroków i zajęła miejsce.
Siostry młodego, przyszłego władcy obserwowały całe wydarzenie w niedowierzaniu, pełnej uwadze i lekkim szoku.
– Nie. – Greta starała się wyszarpnąć swoją rękę z uścisku Ivana, ale ten zacisnął swoje palce mocniej na jej białej skórze.
– Rób co mówię – wysyczał przez zęby.
– Jak słusznie pan zauważył na początku dzisiejszej kontrowersji jeszcze nie jest pan moim mężem, dlatego nie mam prawa wyliczać wychylanych przez pana kieliszków, niemal każdej nocy. Ten medal ma jednak też drugą stronę, panie. Ja nie jestem jeszcze twą żoną, zatem jeszcze nie przysięgałam tobie posłuszeństwa. Dlatego puść moja rękę i pozwól mi odejść.
– Masz racje, Greto Wesley. Jeszcze nie jesteś moją żoną, ale ja nie rozkazuje jako twój mąż, a jako pan kraju, w którym aktualnie przebywasz. Jako pan domu, w którym teraz jesteś gościem.
– Niebywale, oschle i po chamsku traktuje pan swoich gości, panie Ivanie Somerhanderze, przyszły królu Dorkwoodu. Współczuje więc każdemu kto przekroczy próg tego zamku.
Ivan wypuścił nadgarstek Grety ze swego stalowego uścisku. Spojrzał jej w oczy. Przez chwilę mierzyli się bez słowa.
– Mam kiepski dzień, pani, zatem prosiłbym bym usiadła, zjadła śniadanie i nie prowokowała mego gniewu przez resztę dnia – rzekł niemal prosząco.
– Może twój dzień byłby znacznie lepszy, panie, gdyby nie zaczynał się od suszy w gardle, przekrwionych oczu i niemiłosiernego bólu głowy.
– Twoje dalsze życie, moja pani, będzie znacznie przyjemniejsze, jeśli nauczysz się zachowywać takie uwagi dla siebie.
– Wolę by moje dalsze życie było mniej przyjemne, ale szczere i nie płynęło beztrosko kosztem poniżania się przed własnym mężem.
– Nie poniżam cię – zaprotestował Ivan i wstał energicznie z miejsca.
– Głupotą byłoby poniżać poddanych bez winy. Tym dla ciebie jestem, prawda? Grozisz mi poniżeniem na przyszłość.
– Co najwyżej zasłużoną konsekwencją, a to żadne poniżenie.
– Twoim zdaniem, to żadne poniżenie – stwierdziła Greta. – Nie jestem już głodna, czy zatem pozwolisz bym oddaliła się do swojej komnaty, panie? – zapytała.
– Oczywiście. Życzę przyjemnej reszty dnia. – Ivan uśmiechnął się ciepło do swojej przyszłej żony. Ta skłoniła się. Odpowiedział więc także ukłonem.
– Jeszcze jedno, Ivanie – zaczęła będąc już niemal przy schodach. – Ja życzę panu owocnej nocy, kolejnej poza domem. Czy spędza pan tak wszystkie noce?
– Nie, tylko większość. W niedziele to powinno ulec zmianie.
– Sugerujesz, że nasz ślub zmieni twoje dotychczasowe przyzwyczajenia, panie?
– Wszystko zależy od talentu mojej przyszłej żony, pani.
– To bezczelne – zawołała głośniej niż miała zamiar.
– Podobnie jak twoje dzisiejsze zachowanie podczas śniadania. Chciałaś się oddalić do swojej komnaty, zatem uczyć co chciałaś, a mnie daj w spokoju dokończyć posiłek. Jeszcze raz miłego dnia.
Ivan ponownie zajął miejsce przy stole. Chwycił za kieliszek, który okazał się pusty. Już miał go napełnić wodą, ale po chwili namysłu zawołał lokaja by podał mu jedno ze słodkich win znajdujących się w spiżarce. Lokaj bez chwili wahania spełnił żądanie swojego pana.

Czytam = Komentuje

6 komentarzy:

  1. Ivan jest bardzo drażliwy, nic mu nie można powiedzieć. Ciekawe co będzie jak będzie już mężem Grety i królem.
    Greta nie jest typem uległej kobiety, a to że została zmuszona do tego małżeństwa nie pomaga jej w odnalezieniu się w nowej roli. Może Iwan nadal będzie próbował ją do siebie przekonać i trochę rozpieszczać, a nie będzie warczał na nią od samego rana, bo ma kaca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Greta jest rewelacyjna:) Ivan nie będzie miał z nią lekko:) Jej zdanie zawsze musi być na wierzchu

    OdpowiedzUsuń
  3. Ivan potrafi sięopanować ale z Gretą lekko mu nie będzie.Pewnie nie raz wyprowadzi go z równowagi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego sie po grecie nie spodziewałam, dobrze ze ma odwagę sie mu postawić. Oczywiście nie napisze niczego nowego pisząc ze ivan będzie miał cieżko ale dobrze jest wiedzieć ze na szczęście umie sie opanować. Bardzo wciągająca część ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Greta to ma ten swój ostry charakterek , zawsze mu się postawi albo zrobi mu na złość. Za to Iwan tak jak powiedziała (księżniczka) jest strasznie drażliwy nie można się do niego odezwać, mam nadzieję , że stanie się trochę milszy i nieco mniej drażliwy , bo inaczej to się nie uda i nie wróży to nic dobrego. Czekam na dalszy rozwój akcji :)
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu Ivan pokazał pazurki, choć Greta również nie była mu dłużna. Oj trafiła kosa na kamień;))

    OdpowiedzUsuń