Po nocy nastał dzień, słoneczny
poranek. Tego dnia Greta przybierała piękną suknie z ciężkiego materiału, ze
złotymi szyciami. Ivan był przygotowany do ceremonii znaczenie wcześniej niż
jego wybranka. Stanęli przed pastorem i wypowiedzieli słowa przysięgi.
– Ja Ivan Somerhander, władca
Dorkwoodu, biorę sobie ciebie Greto Wesley za żonę, i przysięgam ci miłość,
wierność, uczciwość i opiekę małżeńską dopóki śmierć nas nie rozłączy. Tak mi
dopomóż Panie Boże wszechmogący, w trójcy jedyny, aniołowie, oraz wszyscy
święci.
– Ja Greta Wesley, biorę sobie
ciebie Ivanie Somerhanderze za męża, i przysięgam ci miłość, wierność,
uczciwość i posłuszeństwo małżeńskie dopóki śmierć nas nie rozłączy. Tak mi
dopomóc Panie Boże…
Greta Wesley wypowiedziała
przysięgę niemal jednym tchem, byleby mieć to jak najszybciej za sobą. Ivan
nawet nieznacznie się uśmiechnął w jej stronę. Następnie młodzi małżonkowie
wymienili się obrączkami.
Po całej ceremonii zaślubin,
która trwałą przeszło dwie godziny goście, oraz para młoda oddalili się do
przygotowanej wcześniej salki weselnej. Najcudowniejszy był przejazd. Wóz
zaprzęgnięty do aż sześciu koni przejechał cały Dorkwood, by okrężną drogą
dotrzeć do sali weselnej.
– Ci wszyscy ludzie…
– To twoi poddani, pani –
powiedział Ivan miękko i nawet nie patrzył w szybę, a na swoją piękną żonę.
– Po co oni wyszli z domów,
zbiera się na burze.
– Wyszli zobaczyć moją nową
żonę. Przepraszam – szybko zreflektował się Ivan. – Przybyli by zobaczyć
najpiękniejszą kobietę jaką nosi ta niewdzięczna ziemia. Przybyli by zobaczyć
ciebie, Greto Somerhander, by zobaczyć księżną tego kraju, w którym przyszło im
żyć. – Ivan chwycił żonę prawą dłonią za nadgarstek i wsunął zwoją lewą dłoń
pod jej. Następnie zbliżył do swoich ust i musnął wargami w biały, aksamitny
materiał rękawiczek okalających jej białą, bez skazy skórę.
Greta postanowiła oddalić się z
przyjęcia, bo rozbolała ją niemiłosiernie głowa.
– Pożegnam od ciebie gości,
wrócę z Romanem, a ty weź karoce. Ulokuj się już w mej sypialni, pani –
powiedział ze znaczącym uśmiechem na końcu. Ucałował żonę w policzek.
Greta opuściła swoje własne
wesele, ale od samego początku nie zamierzała udać się do zamku. Nasłuchała się pogłosek od różnych
wieśniaczek, że najmłodszy syn władcy Dorkwoodu nie słynie z delikatności i uprzejmości
w stosunku do kobiet, zwłaszcza kiedy wypije. Greta wiedziała, że jej mąż
wychylił o wiele więcej kieliszków tego dnia niż przystoi panu młodemu, dlatego
postanowiła nie ryzykować.
Ivan chciał być dżentelmenem i
odprowadzić swoją wybrankę do wozu, ale pochłonęły go inne sprawy, co było
całkiem na rękę młodej pani Somerhander. Wyminęła ona wóz, oddaliła się na tył
budynku i wsiadła na konia jednego z gości. Wydawał jej się najbardziej
łagodny. Sądziła, że ukryje ją noc, lasy, cienie drzew.
Koń był rzeczywiście łagodny.
Nie spodziewała się tylko, że jest równie płochy co przyjazny. Wystarczyła
wiewiórka, mała, ruda, z ogonem by rumak stanął dęba i zrzucić podróżniczkę na
plecy. Na szczęście Greta upadła na mech i miękką wyściółkę. Wstała, otrzepała
się z liści, piasku, oraz trawy i roztarła obolałe miejsca.
Po wykonaniu tych wszystkich
zabiegów kobieta rozejrzała się za koniem, ale nigdzie go już nie było. Została
sama w ciemnym lesie, bez środka transportu. Rozległy się strzały, kilka, może
nawet kilkanaście. Greta chciała uciekać drogą, ku miastu, ale poczuła
niemiłosierny ból w kostce.
Dopiero wtedy naszła ją
refleksja, że ucieka przed nieuniknionym, że dokąd tak właściwie pójdzie? Cały
ten pomysł z ucieczką od samego początku wydawał jej się niedopracowany w szczegółach,
ale wtedy uznała, że ucieczka da jej czas na wypełnienie tego planu szczególikami,
a Ivanowi na wytrzeźwienie. Poza tym to, że coś jest nie do uniknięcie, nie
znaczy, że trzeba od razu się temu poddawać. Przykładowo rzecz biorąc jeśli
przed nami stałby teraz lew i wiedzielibyśmy, że on nas zeżre to przecież sami
nie bieglibyśmy ku jego paszczy, na pożarcie, a przeciwnym kierunku, pomimo wiedzy,
że nie mamy szans uciec.
– Nie poddam się – powiedziała
do siebie Greta i człapała powoli dróżką. – Dotrę do matki, tylko ona może dać
radę unieważnić to małżeństwo. Nieskonsumowane małżeństwo.
Człapała coraz wolniej, a droga
dłużyła się jej niemiłosiernie. Nie znała dobrze tego kraju, w końcu Ivan
zabrał ją tylko na dwie przejażdżki. Pełna przerażenia pomyślała, że pomyliła
drogę, a potem ciemność zasłoniła jej oczy, poczuła się wycieńczona, zmęczona i
ospała. Oparła się o drzewo, osunęła po nim powili, a potem straciła
przytomność.
Czytam = Komentuje
Ja jestem ciekawa kiedy się Ivan zorientuję,że jej nie ma i zacznie poszukiwania.Mam nadzieję,że nie upiję się do nieprzytomności.Swoją drogą dziwię się,że grecie ta przysiega małżeńska przeszła przez gardło.Jednak jej pomysł był rzeczywiście bardzo niedopracowany ale nie mogła wszystkiego przewidzieć.
OdpowiedzUsuńJa to jej strasznie współczuje jesli ivan ja znajdzie
OdpowiedzUsuńA dlaczego jej współczujesz?
UsuńPonieważ bedzie musiała mu powiedzieć dlaczego uciekła i co miała w planach a jemu napewno sie to nie spodoba.
UsuńMam nadzieję ze Ivan ją szybko znajdzie. I także jak
OdpowiedzUsuńanka_15 jej współczuje .
Skoro jej współczujesz to dlaczego masz nadzieję, że szybko ją odnajdzie?
UsuńPonieważ znalazła się w lesie sama w środku nocy w dodatku nie znała drogi ;)
UsuńPomysł z ucieczką miała bardzo dobry, wykorzystała moment kiedy Ivan nie poświęcał jej uwagi, tylko był zajęty piciem. Szkoda tylko, że wybrała akurat tak płochego konia. Pewnie skoro nie zna kraju to daleko nie zajdzie. Mąż zaraz ruszy jej na ratunek, chociaż dobrze wiedział, że jak tylko nadarzy się okazja Greta spróbuje uciekać. Tylko to pewnie ona będzie musiała ponieść konsekwencje.
OdpowiedzUsuńPrzez ten czas jak nie było nowych części już zapomniałam co się działo wcześniej, ale zastanawiam się jak to jest możliwe, że matka Grety mogłaby jej pomóc w unieważnieniu małżeństwa.
No bo Grecie ojciec przerwał. Mówiła ona, że jest nieślubną córką - w pierwszej część to mówiła. I co było dalej? Ivan z góry stwierdził, że ten facet wychował dziecko swojej żony, a nie swoje i że Greta jest bękartem. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że żona może być wyżej urodzona niż on, że facet wychował swoje dziecko, a matka Grety po prostu została przy swoim mężu, a dziecko oddała ojcu dziecka, czyli kochankowi. Teraz rozumiesz?
UsuńNieco ponad miesiąc nie było części, to nie tak długo :)
UsuńTak rozumiem.
OdpowiedzUsuńWiesz ja mam dobrą pamięć, ale krótką :)
To jak ja. Uczyłem sie zawsze na przerwie i lepiej na tym wychodziłem niżeli jakbym w domu na wieczór, bo wieczornej nauki już rano nie pamiętałem :)
UsuńNa razie fabuła się rozkręca. Zobaczymy jak będzie dalej;)
OdpowiedzUsuńJeżeli to pastor udzielił im ślubu, to użycie frazy "i wszyscy święci" jest absolutnie niemożliwe. Święci występują w katolicyzmie oraz prawosławiu, ma to związek z kultem "dzieł ludzką ręką uczynionych", czyli, na przykład obrazu na Jasnej Górze i ikon w cerkwiach.
OdpowiedzUsuńAle opowieść nie musi mieć nic wspólnego z rzeczywistością. W powieści może istnieć religia zupełnie inna niż te nam znane. W końcu to dzieło mojej wyobraźni i nie musi tam być nic zgodnego z prawdą.
UsuńAbsolutnie niemożliwe w życiu i rzeczywistości, nie znaczy absolutnie niemożliwe w powieści, która jest tworem wyobraźni. W wyobraźni wszystko jest możliwe. Tak więc pani uwaga jest moim zdaniem bezsensowna, bo ja nie pisze pamiętnika, ani nic opartego na fatach.
Usuń